Sprawdź w tym samouczku dwa sposoby na przeniesienie swojej postaci do innego wymiaru. Przeczytaj recenzję The Sims 4: Cats and Dogs. Sim może dostać się do Sixam na dwa sposoby, używając rakiety lub przez karierę naukowca. Zobacz poniżej, krok po kroku, aby się tam dostać: Jak dostać się do świata kosmitów w The Sims 4. Rakieta Podobnie jak „Kaze no Stigma”, „Mahouka Koukou no Rettousei” ma inne podejście do magii. Dodaje trochę rzeczy science fiction do anime, aby nadać mu pewien zwrot. Znowu istnieje podobieństwo odnoszące się do relacji między dwoma głównymi bohaterami, chociaż romans jest znacznie bardziej ograniczony w „Mahouka Koukou no Brama do równoległego świata 05.01.2020 Category: Starożytne cywilizacje W pobliżu znajduje się starożytna świątynia boga małpy syberyjska wioska Okunevo – uważana za proroka znanego w Indiach Sai Baba. Najpierw wejdź na pierwszą pierwszą stronę. Aby dostać się do Direct Answer, przede wszystkim musisz pozycjonować się na daną frazę na pierwszej stronie wyników wyszukiwania. Tylko strony, które zajmują pozycję 1-10 w Google mają szansę wskoczyć na pozycję zero. Dalsze pozycje nie są brane pod uwagę. Podobna zasada jak w Lotto, jest stosowana w automatach do gier hazardowych. Nie są to gry losowe, jak wymaga tego ustawa, gdyż zamontowany jest w nich skomputeryzowany mechanizm, który zaniża wygrane i nie dopuszcza do poniesienia strat przez właściciela. Pamiętajmy, że nic za darmo nie ma. Nawet żeby dostać wpierdol, to musi być Od powstania UG do 1978 roku była kierownikiem Międzywydziałowej Pracowni Dydak- niezależnie od ich potencji, przekroczenia tego muru. tycznych Środków Technicznych i Metodyki Nauczania Języków Obcych. W latach 1979-1990 Dla jednych uda nam się wybić w nim mały, ciasny otwór, umożliwiają- kierowała Studium Języków Obcych Odległość z Wiednia do Berlina wynosi około 680 km. Można je pokonać samolotem, pociągiem, autobusem, samochodem. Każda metoda ma swoje zalety. Różnią się kosztem i ilością czasu spędzonego w drodze. Widać to wyraźnie w poniższej tabeli. Transport. Tłumaczenia w kontekście hasła "równoległego świata zamieszkałego" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Prawdopodobnie najbardziej zdumiewającą tajemnicą jest fakt, że telewizory pełnią funkcję portali do równoległego świata zamieszkałego przez dziwaczne potwory i zaginionych nastolatków. Z Mediolanu do Rzymu autobusem. BlaBlaBus i Flixbus to dwaj najpopularniejsi przewoźnicy autobusowi obsługujący trasę z Mediolanu do Rzymu. Czas – 6 do 9 godzin. Cena – 77 PLN+. Komfort – 3/5. Autobus może nie jest tak szybki jak pociąg czy samolot na trasie z Mediolanu do Rzymu, ale zazwyczaj jest od nich tańszy. Oglądaj Totalna Porażka: Przedszkolaki Obejrzyjcie przedszkolne przygody bohaterów „Totalnej porażki”! Duncan, Leshawna, Owen, Beth, Noah, Izzy, Jude, Cody, Bridgette, Gwen i Courtney szaleją bardziej niż kiedykolwiek. Czy Szef poradzi sobie z tą zwariowaną gromadką? 9lcjm8j. Premiera animeAwatar króla»Zajęło miejsce w 2017 roku. W tej chwili wyszły 2 historia faceta o imieniu Ye Cheu. Jest prawdziwym królem gry komputerowej „Glory”, najlepszym graczem, specjalistą z wyższej nie stał się taki od razu, Ye Cheu włożył wiele wysiłku, był bardzo odpowiedzialny w tej wydarzenia prowadzą do tego, że facet został wydalony z zespołu profesjonalistów. Stało się to bardzo szybko, wkrótce wszyscy o nim Cheu rozumie, że musisz żyć. Osiada w kafejce internetowej, ale nie zapomina o „Chwale”. Facet ma nadzieję, że za rok będzie mógł odzyskać tytuł super rozpoczyna się dziesiąty serwer gry, Ye Cheu nie może odmówić sobie przyjemności ponownego zanurzenia się w rzeczywistość gry ...Jeśli lubisz japońskie animacje o podobnej tematyce, sprawdź naszą ofertę. Poniżej znajduje się ocena anime podobna do King's W innym świecie ze smartfonemTo fascynująca i niezwykła historia. 15-letnia młodzież Mochizuki Toya umiera. się budzi, widzi, że jest w dziwnym miejscu, obok niego jest stary człowiek. Toa wkrótce dowiaduje się, że to jest Bóg. Przyznaje facetowi, że popełnił błąd, w wyniku którego zmarł Mochizuki, choć wciąż miał przed sobą wiele lat zadośćuczynienie za winę i daje ci odrodzenie. To prawda, że ​​nawet Bogowie nie są wszechmocni, więc młody człowiek nie będzie mógł wrócić, ale ma szansę dostać się do nowego świata. Tam rządzi magia i ma jedną prośbę: chce zabrać ze sobą smartfona. Bóg zgadza się na swój stan. Tak jest młody człowiek w nowym świecie ze smartfonem…9. Miasto, w którym nie jestemFujinuma Satoru - mangaka, tzw. Ludzie rysujący komiksy. Ma 29 lat, jest niezadowolony ze swojego znalazł interes dla siebie, ale nie może wyrazić w swojej pracy tego, co czuje. Redakcja nie akceptuje jego zdarzy się niezwykłe zdarzenie, a Satoru ma szansę go naprawić - wraca kilka minut trochę czasu, a facet pod wpływem wydarzeń zewnętrznych powróci 18 lat temu. Znowu stanie się 10-letnim chłopcem, ale z doświadczeniem i zdolnościami umysłowymi osoby będzie próbował uratować matkę przed śmiercią, a nie tylko ...8. WędrowcyAkcja anime rozgrywa się w średniowieczu. Toyohishi Sumazu to wojownik, jeden z najlepszych następnej bitwy dochodzi do dziwnego zdarzenia. Znajduje się na korytarzu, jest wiele mężczyzna o imieniu Mursaki mówi mu, co się stało. Toyohishi zostaje poważnie ranny, aby przetrwać, może udać się do równoległego świata. Żyją tam mityczne stworzenia, ludzie próbują podporządkować je swojej woli. Toyohoshi powinien im pomóc i brać czynny udział w działaniach jest tu sam, jest wielu innych wojowników zjednoczonych w grupie zwanej „Wędrowcy»…7. Dzieci indygo z innego świataWszyscy to wiedzą dzieci indygo z innego świata bardzo różni się od zwykłych ludzi, nudzi ich życie obok tej japońskiej animacji porozmawiamy o niezwykłym mieście o nazwie Blooming mieszkają ludzie o różnych talentach. Izayoi ma nieludzką moc; Księżniczka Asuka, jak żadna inna, wie, jak przekonać; Możesz podporządkować sobie zwierzęta i wykorzystać ich umiejętności do własnych tym mieście będą mogli wykazać się wszystkimi swoimi talentami, walczyć z godnymi przeciwnikami, a nawet zdobyć Szatan u bokuOdległa galaktyka. Wojownicy dowodzeni przez Emilię wpadli do zamku Księcia Ciemności. Aby się uratować, musiał udać się do innego świata, w którym magia nie działa, a żyją zwykli ludzie. Otworzył portal i złapał demony są zagubione, nie rozumieją, co dalej. Mają ciała zwykłych facetów, ale ciężko im się przystosować do nowych okazuje się, że na tym świecie nie można żyć bez pieniędzy. Książę ciemności osiada w kawiarni typu fast food. Szatan u boku szybko staje się najlepszym pracownikiem, obiecuje mu nawet rozwój chwili Emilia wchodzi na ten świat ...5. Serca PandoryŻycie bohatera anime ”Serca Pandory„Oz Bezarius może być szczęśliwy, ale zachmurza ją związek z ojcem”. Unika komunikacji z synem, a dzień dorosłości całkowicie zamienił się w tragedię dla oskarżony o przestępstwo, którego nie popełnił (jego zdaniem), i został wrzucony w otchłań. To nazwa równoległego świata, w którym przestępcy odbywają swoje spotkanie z czarną królikową dziewczyną Alice, tajemniczą organizacją Pandory ... Oz musi znaleźć odpowiedzi na wszystkie swoje Bez gry - bez życiaSora i Shiro - brat i siostra, którzy żyją zgodnie z zasadą „Nie ma gry, nie ma życia„. Kochają gry komputerowe i są pierwszorzędnymi graczami. Ich umiejętności doskonale się uzupełniają, więc nigdy nie wygrają szachy online z nieznanym przeciwnikiem. Wkrótce otrzymują ofertę, której nie mogą okazja, aby wejść do świata fantasy, w którym wszystko zależy od gier. Jest pełen niebezpieczeństw i dziwactw, pięknych dziewczyn i jasnych kolorów. Sora i Shiro zgadzają się ...3. Tales of the AbyssTo anime opowiada historię magicznego świata. Istnieją dwa imperia, które od dawna są sobie Von Fabre z klanu Kimlask przeżył porwanie siedem lat temu. Próbował zapomnieć o tym nieprzyjemnym wydarzeniu, ale facet miał jedną cechę, której nie mógł się pozbyć. Cały czas słyszy Luke zajmował się sztukami walki, został zaatakowany przez dziewczynę z wrogiego klanu Malkut. Dziwne zjawisko: Luke i Tia znajdują się na innym kontynencie, na terytorium postacie "Tales of the Abyss„Zrozumiem, że ta wrogość nie prowadzi do niczego dobrego, jest sprowokowana przez intruzów, którzy postrzegają to jako wyraźną Bogini błogosławi ten światAnime "Bogini błogosławi ten świat„To historia Kazumy Sato. Był zwykłym człowiekiem, tyle że za bardzo lubił gry umiera, ale nie ma czasu na zaakceptowanie swojej śmierci, kiedy pojawia się przed nim bogini Aqua. Mówi mu, że facet ma cel. Może się odrodzić w alternatywnym świecie, ale musi go uratować przed Królem Demonów. Oczywiście Kazuma się mu zabranie ze sobą czegoś cennego: umiejętności lub rzeczy z poprzedniego życia. Nikt nawet nie wyobrażał sobie, że facet wybierze boginię OverlordOstatni dzień gry „Yggdrasil”. Jeden z graczy nie chce rozstać się ze swoją ukochaną postacią Momong i decyduje się grać do końca, dopóki serwery nie zostaną postać prowadzi jedną z najlepszych gildii. W pewnym momencie zbiera swoich poddanych w głównej sali i wszyscy czekają na nieuniknione, ale gra niezwykłe wydarzenie - przekształcenie Momogiego w czarodzieja. Postanawia zostać na tym świecie i próbuje go tej dziwnej historii w anime „Pan, władca». Liczba wyświetleń: 1292Czterej medycy, Rick Strassman, Sławek Wojtowicz, Louis Eduardo Luna oraz Ede Frecska prezentują dziwaczą, jakby się mogło wydawać teorię, zakładającą, iż od tysięcy lat duchowi wędrowcy, szamani i użytkownicy środków psychoaktywnych wracają na ziemię ze swych spotkań z obcymi inteligencjami. Czterej autorzy prezentują innowacyjny sposób badania tego, w jaki sposób osiągnąć możemy inne wymiary egzystencji i spotkać się z istotami nie z tego się, iż ludzkość znajduje się w kontakcie z „obcymi” formami życia i inteligencjami od tysiącleci. Każdy, kto chce może przyjrzeć się bliżej dostępnym dowodom, które jasno wskażą, iż możemy być nie jedynymi obdarzonymi inteligencją istotami we wszechświecie. Starożytne malowidła naskalne z Ameryki Północnej, Północnej Afryki oraz Australii, opowieści o tajemniczych stworzeniach oraz relacje osób mówiących iż spotkali się lub zostali uprowadzeni przez obce istoty, mogą stanowić dowód na długie związki i relacje z inteligentnymi istotami spoza religijne również pełne są opisów nieludzkich „niebiańskich” istot. W „Księdze Rodzaju” mowa jest o „synach bożych”, którzy wiążąc się z ziemskimi kobietami dali początek rasie gigantów. W Biblii pojawiają się również wszelkie rodzaje istot nazywane aniołami. Ezechiel i inni starotestamentowi prorocy opisują dokładnie latające pojazdy. W jednej ze swych książek, Zecharia Sitchin mówi o podobieństwie biblijnych tekstów do ich sumeryjskich odpowiedników twierdząc w dodatku, iż ludzkość stworzona została przez zaawansowaną pozaziemską rasę istot o nazwie przyziemne historie mówią o astronomach wciąż starających się znaleźć ciemną materię i energię. Ponad 80% masy wszechświata jest niewidoczne dla naszych skomplikowanych aparatów. Niektóre z nowych teorii wskazują, iż ciemna materia może się kryć w 10 (lub więcej) dodatkowych przestrzennych wymiarach, których istnienie przewiduje teoria strun. Fizycy, jak Michio Kaku mówią, iż równoległe wszechświaty mogą skrywać się w innych wymiarach. Czy można dotrzeć do równoległych wszechświatów w inny sposób niż przy użyciu tworów technologii? Czy można zobaczyć w naszych umysłach inne wymiary?Znane nam prawa fizyki są bardzo restrykcyjne. Fale elektromagnetyczne, z tego co wiemy, nie potrafią przenosić informacji między wymiarami. W „Psychedelic Shamanism” Jim Dekorne twierdzi: „Dla ludzi, wymiary przestrzenne do trzech są wewnętrzne, zaś wymiary wyższe są wewnętrzne. Stąd też dla nas wszelkie wymiary przestrzenne wyższe od trzeciego mają charakter mentalny lub psychiczny. Wynika z tego to, że istota z 4 wymiary będzie odbierana przez trójwymiarową istotę jako wewnętrzny głos lub halucynacja, jako zjawisko wewnętrzne.”Niektórzy twierdzą więc, że ludzie docierają do obcych światów od tysięcy lat. Większość z nich to nie astronauci ziemskich agencji kosmicznych, pracujący dla SETI naukowcy a nawet nie fani fantastyki naukowej. Wielu z nich nie było do nich w ogóle przygotowanych. Byli to szamani, religijni asceci, ludzie poddawani eksperymentom medycznym, pacjenci psychiatrów, osoby nadużywające narkotyków i zwyczajny ludzie, którzy przez przypadek lub wbrew swej woli stali się ambasadorami ludzi w obcych światach. Okazuje się, iż istnieją metody, które pozwalają nam tam dotrzeć i są używane przez ludzi od dawna. Są to techniki duchowe. Mnisi buddyjscy i hinduscy mędrcy, którzy byli w stanie osiągnąć wysokie stadia medytacji twierdzą, iż to możliwe. Tak samo rzecz ma się z indiańskimi szamanami, którzy do podobnych celów wykorzystywali halucynogenne grzyby lub do napisania książki pt. „Inner Paths to Outer Space” („Wewnętrzne ścieżki w przestrzeń kosmiczną”) stanowiły badania przeprowadzone na ochotnikach, którym podano substancję zwaną DMT (N-dimetylotryptaminę). Przeprowadzono je na Uniwersytecie Nowy Meksyk w latach 90-tych. DMT to psychodeliczna substancja psychoaktywna występująca w wielu roślinach, w tym tych używanych do produkcji ayahuaski. DMT odnaleźć można również w organizmie człowieka. Substancja powoduje niezwykłe zmiany w świadomości, podobne do tych doświadczanych w czasie snów, doznań religijnych, psychologicznych, duchowych i twierdzą szamani, użycie pewnych roślin powoduje uwolnienie duszy z cielesnego więzienia i wejścia do alternatywnych rzeczywistości, pozwalających na kontakt ze światem duchowym. Rośliny używane przez szamanów wykorzystuje się także w leczeniu wielu schorzeń o różnej przekonują w swej książce, iż niektóre z doświadczeń opisać można jako podróże do światów znanych z naukowej fantastyki. Uczestnicy tych rytuałów często napotykają „obce” niecielesne formy życia, istoty duchowe, które są albo przychylne, albo niebezpieczne. Inni doświadczają podróży w czasie, telepatii lub uczucia połowa uczestników biorących udział w badaniach z DMT, które przeprowadził Rick Strassman, jeden z autorów, mówiła o kontakcie z tymi światami w stanie świadomym. Niektóre z osób mówiły o wielkich orbitalnych strukturach wokół nieznanych planet, inni spotykali się z charakterystycznymi formami życia. Kontakty te różniły się od prób komunikacji po dziwaczne medyczne procedury. Wiele z raportów odpowiadało wzorcom „abdukcji”, co doprowadziło autorów do wniosków o związku DMT i uprowadzeń przez kosmitów. Interesujący jest fakt, iż osoby poddawane z różnych względów hipnozie mówiły o podobnych doświadczeniach, co może wiązać się z uwalnianiem przez hipnozę endogenicznego jednak podobne doświadczenia są realne? Czy można ufać halucynacjom? Czy osoby te rzeczywiście spotykają obcych i odwiedzają odległe planety? Książka podejmuje się także racjonalnego wyjaśnienia tego, dlaczego istnieją i jak działają zawarte w tytule „ścieżki”. Wspiera się w tym na nowych modelach dotyczących pracy mózgu, opartych na procesach i fizyce wszechświat jest niezwykle kompleksowy i pełen niespodzianek. Największe z sekretów skrywają się tuż pod nosem. Być może nasze dotychczasowe poszukiwania pozaziemskiej inteligencji skierowane były w złą stronę. Być może zamiast rakiet i teleskopów, to duchowe doświadczenia mogą zaprowadzić nas bliżej wyczekiwanego „kontaktu”.Niektóre dzieła fantastyki naukowej zdawały się być inspirowane poszerzającymi światopogląd doświadczeniami. Wiele z filmów i powieści odnosi się do innych rzeczywistości i zmienionych stanów zadać sobie pytanie, czy informacja ominąć może nasze zmysły, aby dostać się do mózgu? Siła intuicji i opisywanych doświadczeń wyjaśniać może dlaczego każda z ważnych idei wprowadzanych przez pisarzy science-fiction znajdowała ostatecznie swe miejsce w nauce. Akademickie artykuły o hiperprzestrzenni, podróżach w czasie, przekraczaniu prędkości światła, teleportacji i równoległych wszechświatach niegdyś należały do świata fantastyki, choć dziś zajmują się nimi poważne instytucje. Niektóre z nich osiągnęły lub osiągną kiedyś stadium eksperymentalne. Może to zdumieć sceptyków, choć ich raczej trudno czymkolwiek może uchwycił to dokładniej Daniken w „Rydwanach Bogów”: „Ludzkość odwiedzali goście, którzy mogli dotrzeć do nas dzięki przestrzeni zewnętrznej lub wewnętrznej. Możliwe jest, iż ludzie, których uważamy za motory zmian cywilizacyjnych doświadczyć mogli pewnego rodzaju naturalnych lub stymulowanych poprzez roślinne substancje wizji, które były źródłem ich inspiracji i wynalazków. Być może kultura, z której jesteśmy tak dumni, ukształtowana została przed tysiącami lat przez wpływ endogenicznych lub roślinnych halucynogenów. Być może mistyczne tradycje mają rację ucząc, że wewnątrz nas znajduje się nieskończony świat, tak samo nieskończony, jak ten poza nami…”Źródło oryginalne: Tłumaczenie i źródło polskie: Serwis NPN Gdy znajomy polecił mi The Age of Decadence, skłamałbym, gdybym napisał, że się nie zawahałem. Komputerowa gra RPG w stylu klasyków z przełomu wieków? W ostatnich latach wyszło trochę takich rzeczy, ale w RPG-i na komputerze to ja grałem dawno temu. Ostatnio chyba w Skyrima, który wyszedł – aż trudno w to uwierzyć – dekadę temu. Poza tym, o ironio, mój gamingowy laptop, który kupiłem, żeby znów zacząć grać na komputerze (spoiler: nie zacząłem), niedawno odmówił mi posłuszeństwa. Pozostałem tylko z tak zwanym „laptopem do Internetu i filmów”.Znajomy zapewnił mnie jednak, że gra pójdzie nawet na kalkulatorze. A tak się składa, że wychowałem się na tych wszystkich możliwych do odpalenia na współczesnych kalkulatorach Falloutach, Baldur’s Gate’ach i innych Icewind Dale’ach. Przypomniałem też sobie, jak długo zwlekałem z zagraniem w Xenogears, aby potem zastanawiać się, po co. Włączyłem Steama, dodałem grę do koszyka i zapłaciłem, a już po kilkunastu minutach program poinformował mnie, że wszystko gotowe. Kliknąłem „GRAJ”. Przez kilka kolejnych dni nie myślałem o niczym innym niż The Age of przedstawiony w The Age of Decadence znajduje się w całkowitej ruinie. Wszystkiemu winna jest Wielka Wojna pomiędzy Starym Imperium a ludem Qantari, która rozegrała się kilkaset lat temu. Jak podają legendy, obie strony skorzystały z pomocy nadnaturalnych sił, co skończyło się ogromnymi zniszczeniami. Stare Imperium upadło, a świat pogrążył się w chaosie. Po kilku stuleciach ludzkość nadal nie otrząsnęła się z wojennej zawieruchy. Unikalny setting jest jedną z największych zalet The Age of Decadence, a jednocześnie jedną z tych, która od razu rzuca się w oczy. Nie ma tu orków ani elfów. Nie ma też czarodziejów ciskających ognistymi kulami. Jest upadły świat inspirowany starożytnym Rzymem, zamieszkiwany przez ludzi, którzy cofnęli się w rozwoju. Niszczejące mury miast łatane są drewnem. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak działają maszyny skonstruowane przez mędrców ze Starego Imperium. Bogaci mieszkają w pałacach, a reszta w rozpadających się domach, jedząc co popadnie lub szukając szczęścia w szarej strefie. Oprócz miast istnieją jedynie pojedyncze wioski, których mieszkańcy próbują uprawiać rośliny w jałowej ziemi. Numernabis z Asteriksa i Obeliksa: Misji Kleopatry niechybnie określiłby ten świat jako miejsce nie do przedstawiona w The Age of Decadence toczy się na dwóch płaszczyznach. Pierwszą z nich jest poznawanie dziejów zniszczonego świata. Na początku gry wchodzimy w posiadanie tajemniczej mapy. Lokalny loremaster, czyli naukowiec zbierający i badający przedmioty pochodzące sprzed Wielkiej Wojny, kieruje nas do miejscowego władcy; ten poleca szukać informacji w kolejnym mieście. Podążając wyłącznie za głównym wątkiem, można by ukończyć grę pewnie w jeden niezbyt długi wieczór. Na szczęście to nie wszystko, co oferuje The Age of Decadence. Drugą płaszczyzną jest walka stronnictw. W świecie The Age of Decadence istnieje siedem frakcji, które próbują osiągnąć własne cele. Nie każdą postacią da się jednak dołączyć do każdej z nich. Gdy Cesarscy Strażnicy zobaczyli moje wątłe ciało (zbyt niski parametr Siły), od razu mnie pogonili. Z powodu braku umiejętności przywłaszczania cudzych rzeczy (za niska umiejętność Kradzieży) nie umiałem z kolei zaimponować szefowi miejscowego oddziału gildii złodziei. Trochę z braku laku, a trochę po to, by jak najlepiej wykorzystać krasomówcze talenty swojej postaci, skierowałem swoje kroki w stronę lokalnej filii gildii kupców zarządzanej przez, jak się okazało, zręcznego manipulatora. Pieniądz zawsze się musimy być jednak wierni pierwszemu chlebodawcy aż do samego końca gry. Okazji do zmiany stron nie brakuje i często trudno się przed taką decyzją powstrzymać – zwłaszcza gdy widzi się potencjalne korzyści. Warto jednak pamiętać, że nielojalność skutkuje spadkiem reputacji u danej frakcji, a wystawiony do wiatru lord czy dowódca wojskowy może nie puścić nam zdrady płazem. Mina trochę mi zrzedła, gdy podczas podróży między miastami z krzaków wyskoczyli na mnie zbójcy. Jak się okazało – wysłani przez upokorzonego wcześniej przeze mnie ważniaka z Cesarskiej Straży. Nie udało mi się uciec. Nie doszło jednak do rozlewu krwi. Szczypta perswazji, w połączeniu z groźbami, skłoniła bandziorów do zaletą The Age of Decadence jest dowolność w osiągnięciu końcowego celu. Możemy nie angażować się specjalnie w walkę stronnictw lub jedynie udawać popieranie określonej frakcji dla własnych korzyści – na przykład aby uzyskać informacje o miejscu położenia cennego artefaktu. Możemy też nie zagłębiać się w historię upadku świata. Niektóre stronnictwa uważają, że co było, to było. Trzeba skupić się na teraźniejszości, a dawne legendy – prawdziwe czy nie – powinny pozostać legendami. Ukończenie gry jest możliwe niezależnie od obranego podejścia. Tyle że finał historii może być zupełnie inny, niż to sobie tworzenia postaci wybieramy jej pochodzenie. Wpływa ono na początkową reputację u poszczególnych frakcji i przebieg pierwszego zadania, ale w żaden sposób nie ogranicza możliwości rozwoju. Na ekranie kreacji bohatera gra podświetla co prawda najistotniejsze umiejętności dla danego pochodzenia, ale jest to jedynie sugestia. Najemnik może umieć nie tylko machać mieczem czy toporem, ale też radzić sobie z craftingiem i alchemią. Asasyn może nie tylko zabijać po cichu, ale także potrafić podszywać się pod inne postacie i przekonywać je do swoich racji. Nic nie stoi na przeszkodzie, by kupiec potrafił otwierać zamki i rozbrajać pułapki. Umiejętności rozwijamy w klasyczny sposób – dzięki punktom umiejętności. Gra łaskawie daje nam ich trochę na początek, a w toku rozgrywki zdobywamy je, rozwiązując problemy: czy to w siłowy, czy w bardziej finezyjny sposób. Nie ma z kolei innego rozwiązania charakterystycznego dla RPG-ów, czyli wbijania poziomów doświadczenia. Początkowa pula punktów życia – nie licząc możliwych do policzenia na palcach jednej ręki okazjach do jej niewielkiej modyfikacji – jest niezmienna przez całą grę. Podobnie jest ze statystykami, które twórcy zaczerpnęli z serii Fallout, dla niepoznaki zmieniając nazwę jednego z parametrów oraz pomijając Szczęście. Czy to sugestia, że w The Age of Decadence nie ma co liczyć na fuksa?Na pewno nie podczas starć. Już na samym początku, podczas nieobowiązkowego samouczka, The Age of Decadence lojalnie ostrzega, że walka jest trudna. Uprzejmie informuje, że nawet grając postacią, która potrafi posługiwać się orężem i umie założyć zbroję na właściwą stronę, nie warto angażować się w zbędne potyczki. Wziąłem sobie tę radę do serca. Może nawet aż za bardzo, bo w trakcie kilkunastogodzinnej rozgrywki nie stoczyłem ani jednej walki. Chociaż żeby być precyzyjnym, powinienem napisać „nie wygrałem”. Gdy kilka razy nie udało mi się przekonać przeciwnika do swoich racji, ten wyciągał broń. I kończyło się to tak, jak zapowiadała gra, czyli błyskawiczną śmiercią mojej postaci od ostrza miecza czy bełtu wystrzelonego z kuszy, a następnie wczytania poprzedniego zapisu. System walki został zrealizowany… poprawnie. Także tutaj twórcy mocno czerpali z pierwszych Falloutów: starcia toczą się w turach, mamy kilka punktów akcji do wykorzystania, a atakując przeciwnika, możemy celować w poszczególnie części jego ciała. Aż roi się od różnych rodzajów broni i zbroi, które możemy znaleźć, nabyć u kupców i wykonać samodzielnie dzięki prostemu systemowi craftingu. Albo alchemii – nic nie stoi na przeszkodzie, by udowadniać swoje racje, rzucając w przeciwników zakupionymi lub własnoręcznie wytworzonymi bombami czy fiolkami z greckim odnieść jednak wrażenie, że ostrzeżenie o wysokim poziomie trudności starć ma na celu nie tyle przygotować graczy na konieczność zdobywania lepszych broni i zbroi czy dbania o ekwipunek, a zniechęcić do kroczenia ścieżką przemocy. Nie ma tu systemu moralności znanego między innymi z Mass Effectów. Walka jest jednym ze sposobów na dotarcie do celu, a gra nie karze nas za to, że odrąbujemy kończyny albo podcinamy gardła. Wręcz przeciwnie – możemy zastraszać inne postacie, przekonując je, jakimi to zabijakami nie jesteśmy. W jednym z miast jest arena, na której postacie, które nie potrafią walczyć, szybko pożegnają się z życiem. Twórcy z pewnością wiedzą jednak, że to historia, a nie walka, jest najmocniejszą stroną The Age of Decadence. Kreując postać nastawioną na torowanie sobie drogi za pomocą miecza, trzeba zainwestować punkty w Siłę, Zwinność i Odporność kosztem Percepcji, Inteligencji i Charyzmy. W ten sposób otworzą się przed nami pewne ścieżki, które podczas gry kupcem czy chuderlawym badaczem okażą się niedostępne. Inne – zaryzykuję stwierdzenie, że znacznie ciekawsze – pozostaną jednak wcielając się w postać wygadanego oszusta, który potrafił wmówić zbójom, że zadzieranie z nim nie jest najlepszym pomysłem, widziałem wiele lokacji, do których nie potrafiłem wejść. Co mi po umiejętności perswazji, skoro starej maszyny sprzed Wielkiej Wojny przegadać się nie da? Po obejrzeniu dwóch nieszczególnie satysfakcjonujących zakończeń niemal od razu zacząłem więc drugie przejście. Nie stworzyłem postaci zorientowanej na walkę. Znajomy podrzucił mi wskazówki co do buildu pozwalającego dowiedzieć się możliwie jak najwięcej o historii świata The Age of Decadence. Skorzystałem także z pomocy Internetu. Tym razem chciałem poznać tyle lore, ile to tylko możliwe. Chociaż nadal polecam najpierw przejść grę „na ślepo”, aby przekonać się, ile można osiągnąć samemu w preferowany sposób. Drugą rozgrywkę zacząłem jako loremaster. Stale rozwijana znajomość starożytnych języków, zapomnianych rytuałów czy tajemniczych przedmiotów (za pomocą wbijania kolejnych punktów w umiejętność „Lore”) pozwoliła mi się dostać w wiele ciekawych miejsc. Gdy nie wystarczały umiejętności charakterystyczne dla mojego pochodzenia, uciekałem się do perswazji czy kanciarstwa. Gdy i to zawodziło, obrzucałem przeciwników rezultatami moich alchemicznych eksperymentów. Z czasem zacząłem trochę naginać zasady, magazynując punkty umiejętności i przydzielając je dopiero wtedy, gdy wyższy poziom danej zdolności był mi potrzebny do progresu. Robiłem też multum zapisów w różnych momentach, aby po przejściu gry jedną ścieżką wczytać wcześniejszy zapis i skierować fabułę na inne poznałem sekrety tajemniczej wieży, do której za pierwszym razem nie udało mi się nawet wejść. Dotarłem na samo dno ogromnej dziury, która niegdyś była dystryktem jednego z miast. Rozmawiałem z istotami nie z tego świata. Przeprowadzałem (i udaremniałem) starożytne rytuały. Byłem nawet w przestworzach. Robiłem wiele innych rzeczy, o których nie będę się oczywiście rozpisywał w szczegółach, żeby za wiele Wam nie zdradzić. Odwiedzając kolejne lokacje i zagłębiając się w napisane piękną angielszczyzną wiekowe zapiski (polskiej wersji niestety brak – a szkoda, bo tłumacze mieliby spore pole do popisu), czułem się jak prawdziwy badacz. Słuchałem legend opowiadanych przez bardów w karczmach, a potem weryfikowałem je, odwiedzając zniszczone miasta czy zapomniane grobowce, do których nikt o zdrowych zmysłach się nie zapuszcza, i zdobywałem kolejne informacje o wydarzeniach sprzed wieków. Aż wreszcie dotarłem do Age of Decadence śmieje się w twarz RPG-om, w których niezależnie od wyborów podejmowanych w trakcie rozgrywki każdy może osiągnąć każde zakończenie – na przykład wybierając jeden z kolorów w ostatniej scenie. Śmieje się w twarz RPG-om, w których każdą wykreowaną postacią można zostać mistrzem gildii wojowników, magów i złodziei – nawet nie mając pojęcia o walce, magii i złodziejstwie. Śmieje się w twarz RPG-om, które rzucają w graczy ścianami tekstu, ale jest on tak nudny i nic nie wnoszący, że nikt go nie czyta. Mimo dwóch podejść do The Age of Decadence nadal nie zobaczyłem wielu rzeczy, które gra ma do zaproponowania. Nie wiem, jak gra się Cesarskim Strażnikiem, złodziejem czy asasynem. Skłamałbym jednak, gdybym napisał, że mam przemożną ochotę się tego dowiedzieć. Jeśli weźmie mnie na taktyczne starcia, odświeżę sobie stare Fallouty albo zagram wreszcie w Fire Emblem. Jeśli będę chciał się poskradać, odpalę Thiefa albo Deus Exa. Jeśli będę chciał pozbyć się po cichu kilku ludzi, włączę Hitmana. W The Age of Decadence najważniejszy był dla mnie tekst. Gdyby twórcy z Iron Tower Studio zdecydowali się na stworzenie powieści wizualnej zamiast RPG-a, bardzo możliwe, że gra tylko by na tym zaczerpnąłem ze Steama. Gra co prawda działa na moim kalkulatorze, ale wygląda... średnio. "Na szczęście" na wysokich detalach wygląda niewiele lepiej.